poniedziałek, 13 kwietnia 2020

"Złodziej dusz" Aneta Jadowska





Autor: Aneta Jadowska
Tytuł: Złodziej dusz
Ocena: 9/10
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 464
Cena rynkowa: 39,99 zł



- Nie wierz we wszystko co o mnie słyszysz. Chyba, że słyszałeś, że jestem wspaniała, wtedy muszę potwierdzić, że plotki nie są przesadzone.





Na samym początku ostrzegam, że Aneta Jadowska, jest jedną z moich ulubionych autorek, więc w recenzji, nie pojawi się za dużo negatywnych słów, a może i nawet w ogóle, no bo.. co tu krytykować! Książki nie czytałam, a wręcz chłonęłam, co skutkowało szybkim zakończeniem i polecaniem wszystkim na około.

Fabuła

"Złodziej dusz" opowiada o Dorze Wilk, wiedźmie o trudnym charakterze, która usiłuje połączyć życie ludzkie z nadprzyrodzonym. W życiu głównej bohaterki, niekoniecznie wszystko idzie według planu, pojawia się wiele komplikacji, ale dzięki nim mamy gotową, wspaniałą przygodę, stworzoną przez Panią Jadowską. Osobiście polubiłam Dore, jej wyjątkową upartość, spostrzegawczość i pomysłowość, lecz to pewien anioł skradł moje serce. Niestety tej postaci nie mamy tak dużo, jak naszego diabełka Mirona, ale pozwolono mi w jakimś stopniu nacieszyć się Joshua. Podejrzewam, że gdyby ktoś mi się spytał skąd ta cicha miłość, to pewnie nie potrafiłam bym odpowiedzieć skąd, ta postać po prostu mnie przyciągnęła swoimi małymi tajemnicami i z pozoru, spokojnym charakterem. Podejrzewam, że większość oddała swoje serce Mironowi, którego jest na prawdę dużo na stronach "Złodziejki dusz", więc przeciwnikom seksownego diabła współczuje.
Książkę, jak wspomniałam wyżej, pochłonęłam w jeden dzień. Akcja trzyma cały czas w napięciu, może też z powodu nie tylko rozwiązywania zbrodni, ale też lekkich rozterek miłosnych, choć co się dziwić, gdy Dora posługuje się magią płodności i magią Pani Północy. Oczywiście w recenzji nie mogę zapomnieć o grafikach, które znajdziemy w środku książki. Osobiście w nich przepadłam, co którąś spotkałam, musiałam choć na chwilę się zatrzymać i przyjrzeć, bo nie poświęcić im uwagi to grzech.

Podsumowując

Reasumując, nie dziwię się, że książki doczekały odnowienia i można je teraz dostać w tak wspaniałej szacie graficznej (ukłon dla Magdaleny Babińskiej). Z czystym sumieniem polecam przeczytać, "Złodzieja dusz" jak najbardziej zasługuje na dobre opinie i duuużo uwagi, więc kupujcie!

(...) wbiłam rękę w jego zmasakrowaną klatkę piersiową pod mostkiem i szarpnęłam w górę. Oto najkrótsza droga do serca mężczyzny.

Książkę odebrałam za punkty w portalu CzytamPierwszy.

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

piątek, 3 kwietnia 2020

"Zmuszona, by zabić" Rachel Abbott





Autor: Rachel Abbott
Tytuł: Zmuszona, by zabić
Ocena: 7/10
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 424
Cena rynkowa: 42,90 zł



Powiem szczerze i bez naciągania, że dawno nie miałam tak skotłowanych myśli po książce. Z jednej strony jestem zadowolona z lektury, fabuła potrafi wciągnąć, a autorce można się ukłonić za pomysł, ale z drugiej strony jest początek książki, który z mojej strony nie był dobrze odebrany.

Fabuła
Zaczynając od początku, już z opisu wiemy co spotkamy na pierwszych stronach, tzn. dwójkę zamordowanych ludzi, zdradę, cudowny romans i obrażenia u drugiej żony Marka. Według mnie już na samym starcie dowiadujemy się wiele z fabuły, co tylko zmniejszało moje zaciekawienie dalszymi losami bohaterów. Przez początek książki dosłownie się przebijałam, czekając aż małe szczegóły zmienią się w wielkie wydarzenia. Dopiero po około stu stronach, moich tyrad nadszedł koniec. Książka zaczęła rozwijać skrzydła, a ja więcej nad nią przesiadywać. Tak jak wspomniałam, te małe szczegóły, które męczyły mnie na każdej stronie, utworzyły wielkie koło wydarzeń, które zrujnowały nie jedno poukładane życie. Główna bohaterka, choć na pierwszy rzut oka wydaje się mało porywająca, a wręcz przereklamowana, chowa w sobie wiele tajemnic, które znajdują drogę ewakuacyjną na ostatnich stronach.
No i ten koniec, o którym byłoby żal nie wspomnieć. Z mojej strony, czyste zaskoczenie. Bohaterowie pokazują swoją drugą twarz, ukryte cele i grzechy, o których chcieli całkowicie zapomnieć. Cała historia, którą stworzyłam w głowie zniszczona i zastąpiona o wiele doskonalszą, więc w tym momencie, książka podniosła swoją ocenę.


Podsumowując
Przez dłuższy czas się zastanawiałam, jaką ocenę chce dać tej książce. Sam początek bardzo mnie rozczarował, ale z drugiej strony gdyby nie on, cała książka nie miałaby sensu, a wiele spraw nie zostawiłoby niepotrzebny znak zapytania.
Reasumując, daje książce 7/10 i polecam przeczytać osobą, które nie boją się ciężkich początków, aby doczekać się zaskakujących zakończeń.

Za książkę dziękuję CzytamPierwszy.

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

piątek, 6 marca 2020

"Krwawy kwiat" Louise Boije af Gennäs





Autor: Louise Boije af Gennäs
Tytuł: Krwawy kwiat
Ocena: 7/10
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 456
Cena rynkowa: 39.99 zł




Już na wstępie mogę śmiało powiedzieć, że "Krwawy kwiat" jest kolejną książką z którą miałam wiele wzlotów i troszkę upadków. Mówiąc od początku, książkę dostajemy od dość mało znanej autorki, która wydawała swoją pierwszą książkę. Muszę przyznać, że ta informacja trochę wpłynęła na moje postrzeganie, pod względem nadziei poprawy, zwrócenia uwagi na błędy i wydawania co raz lepszych książek.

Fabuła

Nasza główna bohaterka Sara, jest inteligentną kobietą, która straciła ukochanego ojca i szukając schronienia od złych wspomnień ucieka do Sztokholmu. Z początku zagubiona, znajduje lokum z specyficznym najemcą i pracę, w której warunki umowy niekoniecznie zgadzają się z rzeczywistością. Po krótkim czasie bohaterkę poznaję piękną Belle o niezwykłych oczach i osobowości, która oferuję nieporównywalne warunki do aktualnych. Sara oczywiście się zgadza, ale czy to wszystko na pewno jest tak proste i łatwe?
"Krwawy kwiat" to przede wszystkim lekka książka z fajnie stworzoną fabułą. Na początku czytania byłam wręcz oczarowaną tą pozycją, akcja szła szybko, każde z wydarzeń było jasne i nie nudziłam się. W połowie miałam wrażenie, że wszystko zwolniło, może przez działania bohaterki, polegające na zagłębianiu się w sprawy polityczne, o których mowa w opisie od wydawcy. Choć z drugiej strony i ten zastój był potrzebny aby dowiedzieć się coś więcej o działalności. I w końcu koniec, w którym spodziewałam się wielkiego bum, które jednak nie było tak wielkie. Niektórych spraw z biegiem książki zaczęłam się domyślać, więc trochę te "bum" przez to osłabło.
Nie należy także zapomnieć o bohaterach, dla których warto poświęcić choć chwilę. Oczywiście moją ulubienicą nie stała się główna bohaterka, lecz Bella, posiadająca multum sekretów i działań, Od samego początku starałam się odkryć tą postać, domyślić co tak na prawdę mają na celu jej działania, lecz niestety (a może i lepiej) nie podołałam swoim ambicją i dopiero autorka sprzedała mi sekrety tej postaci.

Podsumowując 

Reasumują książkę jak najbardziej polecam przeczytać, jeśli macie ochotę na coś lekkiego i nie potrzebującego całej waszej uwagi. Osobiście jak dorwałam się do książki, to nie mogłam odłożyć i skończyło się na tym, że była przeczytana w niecałe trzy dni, więc mój gust mówi tak, choć czekamy na coś lepszego.

O społeczeństwie nie mówią jego najsilniejsze ogniwa ani wielkość ich sukcesów.. określane jest przez to, jak zajmuje się najsłabszymi.

Za książkę dziękuję CzytamPierwszy

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

środa, 13 listopada 2019

"Matki i córki" Ałbena Grabowska


Dobra śmierć to taka, która nie boli.




Autor: Ałbena Grabowska
Tytuł: Matki i córki
Ocena: 8/10
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 368
Cena rynkowa: 37,91 zł





Po skończonej lekturze autorstwa Ałbeny Grabowskiej jedyne co mogę stwierdzić, to żal. Mianowicie, dużo słyszałam o "Kościach prorokach" do, których miałam małe uprzedzenie, patrząc na rozgłos. Po lekturze "Matki i córki" mogę śmiało stwierdzić, że jak najbardziej powinnam przeczytać także i tą wyżej wspomnianą, choć tej przeczytanej do idealnej zaliczyć nie mogę. Autorka pokazuje nam świat czterech kobiet, które zmagają się z swoją przeszłością i usiłują ją zakryć przed sobą. Z pokolenia na pokolenie mają miejsce co raz gorsze wydarzenia, które tkwią w każdej kobiecie, niekoniecznie chcąc stamtąd wychodzić. Osobiście książkę oceniam bardzo dobrze i polecam przeczytać przy pierwszej lepszej okazji.

Fabuła

Sięgając po książkę byłam pozytywnie nastawiona(można wręcz powiedzieć, że aż za), opis i opinie wskazywały na lekturę wartą przeczytania. Na moje szczęście te przeczucia były trafne, chociaż miałam małe wzloty i upadki. Zaczynając od początku, autorka przedstawia problemy wielopokoleniowej rodziny, które do błahych zaliczyć nie można. Uwięzienie w obozie koncentracyjnym, pogoń za miłością życia na Syberię, narodziny, strata oraz odizolowanie i zagubienie w świecie tajemnic. Czytając to, aż ciężko było mi pojąć jak autorka powiązała wszystkie te wątki, nie gubiąc się w zawiłych historiach.
Pierwsze co trzeba stwierdzić o "Matkach i córkach" to fakt, że nie jest to lekka obyczajówka, którą przeczytamy "na raz" i równie szybko zapomnimy. Książka jest momentami napisana w ciężki sposób i może poruszyć wiele serc, nieodpornych na złe wydarzenia związane z przeszłością. Osobiście, musiałam w niektórych momentach odłożyć książkę i ochłonąć, bo moje miękkie serce niektórych rzeczy nie potrafi pojąć. Zdaje sobie sprawę, z faktu, że książka nie jest w stu procentach oparta na faktach, ale z drugiej strony.. tak właśnie było, czy tego chcemy czy nie.
Cóż, najbardziej dołujący jest fakt, że te wszystkie złe chwile miały miejsce, dzięki człowiekowi.


Podsumowując

Książkę jak najbardziej ocenię dobrze, bo warto zapoznawać się z takimi historiami, zwłaszcza, że ta jest trafiająca w serce. Oczywiście nie oczekujmy idealnej historii, która nie ma kompletnie żadnego minusa, bo takiej niestety nie znajdziemy. "Matki i córki" po prostu polecam przeczytam i zdać sobie sprawę, że jednak to nasze życie nie jest takie złe.

Trzeba żywych ratować (...) Martwi należą do Boga. 

Za książkę dziękuję portalowi CzytamPierwszy

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

niedziela, 25 sierpnia 2019

"Kastor" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Życie pozbawione miłości jest nic niewarte




Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Tytuł: Kastor
Ocena: 4/10
Wydawnictwo: Burda
Liczba stron: 300
Cena rynkowa: 39,99 zł




"Kastor" to już druga książka Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, którą mogę położyć na półce przeczytanych. Pierwszą była "Randka z Hugo Bosym", miła lektura, z nutą dobrego humoru i pochłaniającą akcją, miała kilka minusów, ale i tak bardzo dobrze ją wspominam. Idąc tym tropem, z chęcią sięgnęłam po "Kastora", który otwiera cykl "Bezlitosna siła". Oczywiście, moje nastawienie na początku książki było pozytywne, lecz z przemijającymi stronami powoli się zmieniało.


Fabuła
Kastor, tom pierwszy, opowiada o Konstantym „Kastorze” Lombardzkim, który odnosi zwycięstwa zarówno w życiu zawodowym, jak i na ringu. Jest twardy i pozbawiony empatii. Pod tą maską kryje się jednak dramat z dawnych lat. Szczelina w twardym pancerzu pojawia się wtedy, gdy poznaje Anitę Sokół, skromną, lękliwą dziewczynę, która zatrudnia się do sprzątania jego biura. Okazuje się, że to nie jest jej jedyne zajęcie – pracuje także w klubie, by spłacić długi z przeszłości. 
Przekonują się, że w tym brutalnym świecie, gdzie każdego dnia walczą o przetrwanie, jest tylko jedna siła, która może pokonać zło. 
Czy sprawcza moc miłości ich ocali?


Zaczynając od plusów, mogę śmiało powiedzieć, że książkę przeczytałam bardzo szybko, bo w zaledwie dwa dni, ale trzeba wziąć pod uwagę rozłożenie tekstu na stronach, którego nie ma za wiele. Z drugiej strony akcja wręcz leciała na łeb na szyje, więc nie odczułam wydarzeń, które miały miejsce w książce. Miałam wrażenie, że ta rozkwitająca miłość, zmiany zachodzące w bohaterach, czy rozwiązywanie problemów, dzieją się zaledwie w trzy dni. Człowiek, który przeżył w swoim życiu stanowczo za dużo złych chwil, na pewno nie otworzy się i wyrzuci z siebie wszystkiego co go dręczyło w jednej chwili, więc ten wątek wydawał mi się nierealny. Bohaterowie, także nie skradli mojego serca. Kastor po czasie wydawał mi się przerysowany. Agresja, przekleństwa, groźny wygląd, to jedyne cechy, które kojarzą mi się z tą postacią, co niby dobrze wróży, bo postać ma swój charakter, ale co drugie cenzuralne słowo i opisy "zbliżeń" tylko mnie zraziło. Jedyna postać, która zwróciła moją uwagę to Martyna o gołębim sercu i skrytej przeszłości, choć także nie jest moją ulubioną. Kolejnym małym plusem, po serii minusów, jest zmiana perspektyw. Zawsze podobały mi się wtrącenia spojrzenia na sytuacje wielu bohaterów, więc jak najbardziej jestem na tak.


Podsumowując
Książka na pewno nie zostanie na długo w mojej pamięci, a po pozycje autorki za szybko nie sięgnę. Reasumując, książkę może polecę osobą, które szukając na prawdę lekkiej lektury, choć uważam, że na rynku są o wiele przyjemniejsze lektury.

Przy niej w końcu coś czułem. Czułem... Zaczynało mi na niej zależeć. Co było zupełnie niespodziewane, bo człowieczeństwa wyzbyłem się milion batów temu.


Za książkę dziękuję CzytamPierwszy.

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

niedziela, 18 sierpnia 2019

"Jeszcze będziemy szczęśliwi" Enrico Galiano

Rzeczy ważne trzeba pojmować i codziennie wkładać trud, by ich nie zapomnieć.





Autor:  Enrico Galiano
Tytuł: Jeszcze będziemy szczęśliwi
Ocena: 8/10
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 432
Cena rynkowa: 36,99 zł



Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, gdy sięgałam po książkę to autor. Z krótkiego opisu dowiadujemy się, że jest nauczycielem literatury, który wręcz pokochał swój zawód, więc te małe streszczenie "Jeszcze będziemy szczęśliwi" tak po cichu podpowiada, że niektóre sytuacje mogą być wzięte z obserwacji.. wiem, gdybam, ale właśnie to przyszło mi do głowy po zapoznaniu się z opisami. Teraz siedząc i pisząc moje wypociny, nawet jestem w stanie stwierdzić, że to w jakimś stopniu skłoniło mnie do zamówienia tej pozycji.

Fabuła

Gioia, wrażliwa siedemnastolatka, nie potrafi znaleźć wspólnego języka z rówieśnikami. Jej samotne życie nabiera barw, gdy pewnej nocy spotyka Lo. Tajemniczy chłopak lubi grać w rzutki w opuszczonym barze, zawsze ma przy sobie słoik kamieni i nie chce się spotykać z Gioią w miejscach publicznych. Któregoś dnia nagle znika. Okazuje się, że skrywa sekret, który może odkryć tylko Gioia. Podążając po śladach, dziewczyna dowiaduje się, że słowo miłość ma kilka różnych, nieraz zaskakujących odcieni i znaczeń.

Gdy sięgałam po "Jeszcze będziemy szczęśliwi" byłam lekko rozczarowana opisem, w którym było widać pewien schemat. Ona, mało lubiana, wręcz wyśmiewana, mająca problem z zawieraniem nowych znajomości, on, tajemniczy, nie chcący mówić o sobie. Właśnie, z jednej strony schemat, z drugiej byłam bardzo zaintrygowana Lo. Później się okazało, że książka nie chce mnie wypuścić z swoich szponów i muszę przeczytać ją w tej chwili.
Historia Gioi Spada, choć na pierwszy rzut oka jest przeciętna, po czasie okazuję się pełna tajemnic i zwrotów akcji. Czytając, tak na prawdę nie byłam w stanie stwierdzić co się może stać na następnych stronach książki. W jednej chwili wszystko układało się wręcz jak pod linijkę, idealnie, lecz po kilku stronach nasz kochany autor, wszystko wywalał do góry nogami. Fabuła, według mnie, jest na prawdę dobra i nie da się przy niej nudzić. Rozdziały uciekają w zastraszającym tempie, może też ze względu na to, że są krótkie i jest dużo stron od połowy pustych. Postacie także skradły moje serce, zwłaszcza główna bohaterka, która choć cicha i niepozorna, ma bogaty zasób muzyczny i nietypowy charakter, z którym dała rade podejmować dobre decyzje. No i ta okładka, która wręcz hipnotyzuje i cieszy oko, gdy znajduję się na regale.


Podsumowując

Moim zdaniem "Jeszcze będziemy szczęśliwi" jak najbardziej zasługuje na dobre opinie i zainteresowanie, choć w pewnych momentach potrafiła mi się dłużyć. Książka jest poprószona nieprzetłumaczalnymi słowami, które możemy znaleźć na samym końcu w małym słowniczku, co dodaje jej osobistego uroku.
Reasumując, książkę jak najbardziej dobrze oceniam i polecam przeczytać, jeśli macie chrapkę na lekką literaturę młodzieżową.

Proszę uważać, bo w pani wieku często się zdarza, że te głosy wewnątrz zaczynają śpiewać piosenki, które mogą się pani nie podobać. Proszę ich nie powstrzymywać, nie wyciszać, bo to te piosenki, lepiej niż jakiekolwiek inne, powiedzą pani o samej sobie najwięcej.


Za książę dziękuję portalowi CzytamPierwszy.

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

wtorek, 13 sierpnia 2019

"Zemsta kobiet" Marcin Pilis

Zgodzicie się zapewne, że nie ma nic bardziej zadziwiającego nad faktem, że upływa czas, a przeszłość mieści się tylko w naszej pamięci.




Autor: Marcin Pilis
Tytuł: Zemsta kobiet
Ocena: 8/10
Wydawnictwo: Lira
Liczba stron: 480
Cena rynkowa: 39,99 zł




Marcina Pilisa pewnie większość osób kojarzy z "Łąki umarłych", niestety przyznaje się, że sama nie zapoznałam się z tą książką, więc jestem zielona w twórczości autora. Na początku muszę od razu napisać, że "Zemsta kobiet" jest dla mnie książką, która potrafi trzymać czytelnika przez cały dzień przy sobie ale i też sprawić, że ten czytelnik będzie siedzieć przerażony. Tak właśnie, nie mogłam się oderwać, a jednocześnie czułam się wystraszona tymi wszystkimi emocjami, które przepełniają książkę.

Fabuła

Marcinie, powiem tyle- potrafisz zaskoczyć. Czytając opis książki oraz widząc, że jest pisana przez mężczyznę, gdzie zostały poruszane tematy ściśle związane z kobietami, obawiałam się błędnie opisanych uczuć, jednolitości bohaterów czy niezwróceniu uwagi na różniącą się psychikę postaci. I tutaj mamy miłe zaskoczenie! Byłam wręcz oczarowana "Zemstą kobiet", choć nie powiem wydawała mi się w niektórych momentach zbyt drastyczna i musiałam odłożyć ją na bok i ochłonąć, bo niestety moja psychika jest dość słaba, a opisy uczuć i sytuacji dość szczegółowe. Następny punkt wzbudzający we mnie zachwyt to bohaterowie, oj tak. Tutaj autor miał pole do popisu, które wykorzystał w pełni. W "Zemście kobiet" mamy do czynienia z trzema pokoleniami, więc możemy liczyć się z tym, że każdy ma swoje poglądy, przeżycia i charakter. Paula, nastolatka, mająca koszmarne przeżycia za sobą, nie mające końca, Klaudyna, matka, choć tak poprawnie nie może się nią nazwać, ze względu porzucenia córki po porodzie oraz nieznajomy mężczyzna, który każe nazywać się dziadkiem. Osobiście, nie potrafię wybrać postaci, która najbardziej przypadła mi do gustu, ponieważ każda wydaje mi się świetnie zawarta w książce, więc ten wybór muszę pozostawić wam! Ach, i to zakończenie.. Z jednej strony "gorzej być nie mogło", z drugiej "happy end". Wiem, brzmi dość dziwnie, lecz po przeczytaniu przyznacie mi pewnie racje!

Podsumowując

"Zemsta kobiet" to kolejna książka, która mnie na prawdę miło zaskoczyła i dała powód do dalszego zapoznania się z twórczością Marcina Pilisa, a zwłaszcza z "Łąką umarłych". Książkę tak jak wspomniałam, oceniam bardzo dobrze, pomimo drastycznych scen i opisów, które nie dawały mi przestać myśleć co przeszły niektóre kobiety w swoim życiu, a pewnie i nadal przechodzą. Choć z drugiej strony patrząc, przez książkę przeleciałam bardzo szybko, co na pewno jest spowodowane lekkim piórem autora.
Reasumując, książkę jak najbardziej polecę fanom powieści psychologicznych, czy lekkich kryminałów.

Poczucie winy jest odwrotnie proporcjonalne do skali wyrządzonego zła.Im większe zło, tym mniejsza skłonność do uznania swej winy.

Za książkę dziękuję portalowi CzytamPierwszy.

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

sobota, 3 sierpnia 2019

"Szwindel" Jakub Ćwiek

Teatr to nieustanne poszukiwanie, wieczny niepokój rozedrganej duszy. A także śmiałość, artystyczna bezczelność w doborze dramatów.




Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: Szwindel
Ocena: 6/10
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 400
Cena rynkowa: 37,91 zł




Pewnie większość osób ( w tym ja) kojarzy Ćwieka z książek takich jak "Chłopcy" czy "Kłamca", które obejmują głównie fantastykę, więc "Szwindel" jest kolejnym zaskoczeniem po "Bezpańskim". Przyznam się bez bicia, że ostatnia z wymienionych książek bardzo mi się spodobała i polecam ją każdemu komu tylko mogę, więc sięgając po nowość od wydawnictwa marginesy byłam pełna pozytywnych odczuć, które w większym stopniu zostały zaspokojone.

Fabuła
Jeśli myślisz, że uśmiechnęło się do ciebie szczęście, to znaczy, że wzięli cię na cel. 
W zakładzie opiekuńczym umiera jeden z przywódców legendarnej grupy oszustów. Synowi, którego opuścił, zostawia w spadku zeszyt. Są w nim nie tylko spowiedź, ale również pieniądze i obietnica fortuny. Tyle że aby ją zdobyć, musi wejść w konszachty z byłym wspólnikiem ojca w niechlubnym fachu i jego wciąż działającą grupą.
Krąg to artyści przekrętu. Wiedzą, jak za pomocą darmowej kawy wyłudzić z konta kilka tysięcy, jak zgarnąć czynsz i kaucję za wynajęcie nieswojego mieszkania, a także jak ugrać grube pieniądze na lęku przed uchodźcami.
Numer, który ma im wszystkim zapewnić pieniądze, to życiowa okazja. Każdy będzie musiał dać z siebie wszystko. Jak zwykle dobrzy ludzie staną się narzędziami, marzyciele ofiarami, 
a cała akcja odbędzie się w świetle reflektorów. Rzecz w tym, że robiąc ten numer, oszuści nie wiedzą wszystkiego...
Szwindel to inspirowana prawdziwymi wydarzeniami historia, która uświadamia, jak działają oszuści i jak łatwo paść ich ofiarą. I że znajomość trików wcale przed niczym nie chroni. 


Jak dowiadujemy się z opisu, mamy do czynienia z kryminałem, który jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami z garścią przekrętów. Jak pewnie da się wywnioskować, tutaj dostaniemy coś innego niż w typowym kryminale. Na pewno w tej książce kartki papieru nie będą utopione w krwi ofiar, lecz utopione w przekleństwach, oszustwach i kasie.. oj tak, tej rządzącej światem. Wydaje mi się, że także musimy zwrócić uwagę na styl pisania. Po przeczytaniu kilku książek Ćwieka, muszę przyznać, że w żadnej nie spotkałam łagodnego języka, raczej na każdej stronie pojawia się multum przekleństw, co już zaczynam uważać za styl autora. Sama przyznam, że nie przepadam za tym wątkiem, lecz i tak w jakiś sposób ciągnie mnie do książek Jakuba Ćwieka. Z drugiej strony, nie należy zapomnieć o dobrym humorze autora, co można powiedzieć, w jakimś stopniu wyrównuje tą sprawę.
Jeśli chodzi o fabułę czy bohaterów, uważam, że nie mam nic do zarzucenia. Historia jest zawiła, więc osobiście musiałam poświęcić jej trochę więcej uwagi, aby wiedzieć co się w niej dzieje. Bohaterowie według mnie także byli fajnie zbudowani. Każdy miał swój charakter, czymś się wyróżniał i wykonywał inne powierzone zadanie. Niestety mam mały minus, mianowicie, książka potrafiła mi się bardzo dłużyć. Były momenty, w których nie mogłam się oderwać od lektury i potrafiłam przesiedzieć przed książką ukochany serial, i były momenty, w których miałam ochotę już do niej nie wracać, lecz moje sumienie mi na takie rzeczy nie pozwala.


Podsumowując
"Szwindel" zapowiadał się dla mnie jako naprawdę dobra książka, co niestety nie do końca się spełniło. Głównie zawiniła ciągnąca się akcja, która nie potrafiła mnie cały czas trzymać przy sobie. Ogólnie mówiąc, uważam, że książka zawiera oryginalny pomysł, lecz mogłaby być bardziej dopracowana, lecz zapewniam, że do Ćwieka na pewno jeszcze wrócę.

- Proszę, niech pan wejdzie. Moje biurko to te z kwiatkiem.
- Szanuję. U mnie nie uchowałby się nawet kaktus.
- To sztuczny kwiatek.

Za książkę dziękuję portalowi CzytamPierwszy.

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

sobota, 20 lipca 2019

"Różany eter" Julia Gambrot

Kobieta lekarz?! Nie sądziłem, że dożyje takich strasznych czasów!




Autor: Julia Gambrot
Tytuł: Różany eter
Ocena: 6/10
Wydawnictwo: Lira
Liczba stron: 544
Cena rynkowa: 39,99 zł




"Różany eter" zapowiadał się na idealną książkę, czasy olbrzymich sukien, lekki romans w tle i nietypowy temat medycyny, który był wtedy zakazany dla kobiet. No czy nie brzmi to idealnie?! Szczerze mówiąc, nie mogłam się doczekać kiedy dostanę ją w swoje lepkie rączki i spędzę przy niej cały dzień. Niestety nie okazała się aż tak idealną książką na jaką liczyłam, choć nie należy myśleć, że należy do tych najgorszych.

Fabuła
Miłość, medycyna i fascynująca podróż w czasy la belle époque!
Róża Zimmerman, wychowanka sierocińca, dostaje się na pierwszy rok studiów medycznych. Oprócz Róży rok akademicki zaczynają dwie inne studentki. Dziewczęta rozpoczynają niełatwą walkę o przetrwanie w męskim świecie, przeżywają pierwsze miłosne uniesienia i mierzą się z własnymi słabościami.
Jednocześnie Róża musi rozwikłać tajemnicę związaną ze swoim pochodzeniem. Ma wrażenie, że ktoś nieustannie podąża jej śladem, a od nieznajomego darczyńcy otrzymuje zaskakujący prezent. W mieście dochodzi do serii tajemniczych zabójstw, narasta atmosfera strachu, a gazety rozpisują się o zagadkowym człowieku w masce… Kim jest? Co łączy go z Różą? Czy bohaterce uda się odkryć prawdę o własnej przeszłości? 


Czytając miałam wrażenie, że przeniesiono mnie do innego świata. Autorka cały czas się trzymała upatrzonej epoki i myślała o szczegółach, które mogliśmy dojrzeć w opisach strojów i miasta, czy pojedynczych ciekawostkach historycznych. Autorka także skupia się na medycynie, chociaż miałam wrażenie, że czym dalej jestem w historii "Różanego eteru" tym jej mniej. Na samym końcu lektury, nawet nie zauważyłam, w którym momencie minęło tyle czasu i jak to się stało, że to już finał przygody z medycyną głównej bohaterki. Z jednej strony, nawet dobrze, że nie zostałam zawalona wątkiem medyny, z drugiej, jednak mi jej brakowało, ponieważ co innego miałam obiecane gdy czytałam opis książki. Wspominając o bohaterach, niestety nie byłam zadowolona. Akcja toczy się naprawdę szybko (chociaż książka składa się aż z 500 stron) co może też spowodowało bezpłciowość bohaterów. Żaden nie posiadał swojego charakteru, każdy wydawał mi się zagubiony w swoim świecie i zastanawiający się co tak naprawdę robi na stronicach książki. Główna bohaterka choć uczęszczała na medycynę, tak naprawdę nie zajmowała się nią za dużo. Więcej tutaj jest spraw w kierunku romansu czy kryminalnych, choć to także w jakiś sposób urozmaica książkę. 
Na plus na pewno można zaliczyć lekki styl autorki, który sprawia, że książkę czyta się na prawdę szybko. Pomysł także nie ma nic do zarzucenia, ponieważ wydaje się oryginalny oraz według mnie, trudny. Czytając zdawałam sobie sprawę, że autorka musiała zagłębić się w historię medycyny, czy życia codziennego ludzi z tamtych czasów.



Podsumowując
"Różany eter" jak najbardziej zasługuje na przeczytanie, choć nie spodziewajmy się dopracowanej na sto procent książki. Należy także wziąć pod uwagę, że jest to pierwsza książka autorki, z którą poradziła sobie naprawdę dobrze. Szczerze mówiąc, w jakimś stopniu podziwiam autorkę, że na pierwszy raz potrafiła napisać tak grubą książkę i nie zgubić się w historii!
Reasumując, książkę jak najbardziej polecam przeczytać, jeśli szukacie lekkiej lektury na zimne wieczory. 


Każdy powinien wiedzieć o sobie, kim jest. Nikt nie ma prawa zatajać przeszłości, która rzutuje na czyjąś przyszłość.

Za książkę dziękuję portalowi CzytamPierwszy
Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

sobota, 6 lipca 2019

"Po dobrej stronie" Spencer Quinn

LeAnne zrozumiała, że nie ma czegoś takiego jak przypadek; że życie rządzi się swoimi własnymi magicznymi regułami.





Autor: "Po dobrej stronie"
Tytuł: Spencer Quinn
Ocena: 7/10
Wydawnictwo:
Liczba stron: 408
Cena rynkowa: 39,99 zł



Kolejna książka powiązana z tematyką wojenną, która choć jest warta przeczytania, to nie do końca wszystko mi się w niej kleiło. Z jednej strony widać, że autor wiele spraw przemyślał i nie pisał na "gorąco", a z drugiej, miałam wrażenie, że niektóre wydarzenia nie są realne i dzieją się za szybko (myślę tutaj głównie o zakończeniu).

Fabuła

Jadąc do Afganistanu, Hogan była doświadczonym żołnierzem i miała za sobą wiele udanych misji. Wraca okaleczona – zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Straciła oko, połowę jej twarzy pokrywają głębokie blizny, z trudem przypomina sobie szczegóły pechowej operacji wojskowej, w której niemal straciła życie. Jest zagubiona i podejrzewa, że wszystko, co się stało, to jej wina – choć nikt nie chce powiedzieć jej tego wprost. 

Załamana kolejnym tragicznym wydarzeniem – nagłą śmiercią Marci, przyjaciółki, z którą dzieliła szpitalny pokój – wyrusza w podróż po kraju. Wspomina przeszłość i czuje, że dla niej nie ma już żadnej przyszłości. Świat, widziany dziś jednym tylko okiem, wydaje się miejscem obcym i groźnym. Kiedy w końcu LeAnne przyjeżdża do małego, tonącego w deszczu miasteczka w stanie Waszyngton, w którym wychowała się Marci, dokonuje niepokojącego odkrycia. 


Książka głównie przedstawia traumę głównej bohaterki, LeAnne Hogan, która po tragedii w Afganistanie straciła jedno oko i część zdrowego umysłu. Po zdarzeniu usiłuje wrócić do swojego dawnego życia, wrócić do normalności, lecz uraz nie chce zostawić kobiety w spokoju, która na każdym kroku wyczuwa zagrożenie. Na pomoc przychodzi bezpański pies, który swoim dziwnym zachowaniem potrafi w jakimś stopniu uspokoić główną bohaterkę. Patrząc na cały zarys fabuły widać, że jest dość ciekawa i wiele może się w niej zdarzyć i tak jest. "Po dobrej stronie" nie należy do książek przewidywalnych ani zanudzających, choć pewne zdarzenia nie chciały mi się skleić. Nie raz miałam wrażenie, że autor chce za dużo swoich pomysłów zamieścić w jednej książce, przez co bywamy nimi zarzuceni. Jeśli chodzi o bohaterów, byłam nimi zachwycona, zwłaszcza Marci, której choć nie było na dużej ilości stron, to i tak wiele wniosła do historii LeAnne. Jedyny bohater mnie denerwował to jeden z byłych mężów Marci, którego miałam ochotę zabić łyżeczką, a najchętniej wyrwać strony gdzie się znajduję.


Podsumowując

"Po dobrej stronie" choć wydawała mi się, że nie będzie za dobrą lekturą, ponieważ nie byłam za bardzo zachęcona po opisie, to jednak okazała się fajną historią. Autor wpadł na fajny pomysł, jego stylu pisania także nie ma co zarzucić, a wykreowani bohaterowie potrafią umilić czas. Jak wspominałam, jedynym minusem dla mojej osoby, było szybkie tempo zakończenia historii LeAnne. Może za kolejny minus uznam fakt, że wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, lecz może to i lepiej.

Niech broń sama znajduje cel.


Za książkę dziękuję portalowi CzytamPierwszy.

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

czwartek, 27 czerwca 2019

"Nie umieraj do jutra" Wacław Gluth-Nowowiejski

Piekielnie wszystko poplątane. Uczniaki, zamiast siedzieć w szkolnych ławkach, wypełniają narodową misję! Uczymy się życia na gwałcie. Poznajemy dwa rodzaje śmierci: dobrej i złej, dwa rodzaje przemocy: nikczemnej i sprawiedliwej. Zaledwie doświadczyliśmy życia, stajemy się sędziami…




Autor: Wacław Gluth-Nowowiejski
Tytuł: "Nie umieraj do jutra"
Ocena: 8/10
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 272
Cena rynkowa: 37,91 zł




Kolejna książka wojenna, która potrafi wzbudzić wiele uczuć, rozpoczynając od współczucia, kończąc na złości do dawnego wroga. "Nie umieraj do jutra" zawiera dziesięć opowiadań o Warszawskich Robinsonach, którzy po rozpoczęciu wojny oraz wygnaniu z ukochanego miasta, postanawiają zostać i żyć w warunkach nie nadających się do normalnego funkcjonowania. Po tym krótkim wstępie pewnie wiele osób już się domyśla co przeszli ci ludzie i ile poległych z przyjaciół oraz rodziny widzieli.

Fabuła

Istnieje pogląd, że od upadku powstania warszawskiego do zajęcia stolicy przez oddziały polskie i radzieckie miasto pozostało całkowicie martwą, pozbawioną ludności pustynią gruzów.
Ale Warszawa nigdy nie była „królestwem bez poddanych”. Nawet w tym straszliwym czasie, kiedy na rozkaz von dem Bacha kto żyw musiał opuścić miasto, a w jego lewobrzeżnej części przystąpiły do działania niemieckie ekipy specjalne powołane w celu ostatecznego zniszczenia i spalenia tego, co pozostało – istniała jedyna na świecie Rzeczpospolita gruzów.
W książce znalazła się historia Czesława Lubaszki, piekarza, który wykupił żydowską dziewczynę za pięć bochenków chleba, i Panny X, która odgrywała rolę niedorozwiniętego mężczyzny, by ukryć przed wszystkimi swoją kobiecość, a także Aresa – mściciela z ruin, który postanowił popsuć szyki nazistom. Opowiadania zostały opatrzone notatkami bibliograficznymi i zdjęciami.

Czytając te krótkie opowiadania, przede wszystkim nie mogłam wyjść z podziwu. Każda z tych historii przedstawiła brutalność wroga i sytuacje których, sama bym nie podołała. Świat zostaje przedstawiony jako zgliszcza, gdzie człowiek mały niczym insekt w porównaniu do wroga, szuka w każdym miejscu pożywienia, wody czy ciepłego konta, gdzie będzie mógł spędzić noc i przeżyć. Czytając książkę, na pewno można dojść do stwierdzenia, że nasze życia jest wręcz cudowne, patrząc na historię pewnej Panny, która zmuszona przez okoliczności musiała odgrywać rolę mężczyzny czy grupki mężczyzn ukrywających się na wieży kościelnej nad głowami wroga. 
"Nie umieraj do jutra" na pewno zgarnia dużego plusa za zdjęcia znajdujące się średnio co trzecią stronię, które na prawdę fajnie uzupełniają historie. Jeśli chodzi o styl pisania, to na prawdę nie mam na co narzekać. Książkę przeczytałam bardzo szybko, więc nawet nie zauważyłam kiedy ją skończyłam. Wspominając o bohaterach opowieści, nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. Książka zawiera prawdziwych ludzi, nie są oni wymyśleni przez autora, więc nie mogę na nich napisać nic złego, ani nie chcę.


Dla kogo

 Uważam, że takie książki powinny być przeczytane przez każdego, chociaż by po to aby uświadomić sobie jak zły może być świat. 

Podsumowując

"Nie umieraj do jutra" może i nie jest idealną książką, bo sama miałam ochotę na dokładniejsze zapoznanie się z historią bohaterów, lecz z drugiej strony, z tego co wiem autor nie wszystkiego mógł się dowiedzieć. Reasumując, książkę jednak polecam przeczytać, ponieważ jest ona warta zapoznania i rozprowadzenia po świecie. 

Musisz wytrzymać jeszcze trochę. Nie zostawiaj mnie! Nie umieraj do jutra!

Z książkę dziękuję CzytamPierwszy.

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl