środa, 27 marca 2019

"Pielęgniarki. Sceny ze szpitalnego życia. " Christie Watson

Pchnijmy z całej siły drzwi i przekonajmy się, co tam zastaniemy, zmierzmy się z całą grozą i urodą życia. Żyjmy naprawdę. Złączone dłonie łatwo nie zadrżą.




Tytuł: "Pielęgniarki. Sceny ze szpitalnego życia"
Autor: Christie Watson
Ocena: 9/10
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 350
Cena rynkowa: 39,90 zł




Książka Christie Watson jest moją pierwsza z tego gatunku, więc na samym początku muszę się przyznać, że nie jestem weteranem w tej kategorii. Sięgając po tą pozycję, nie jestem w stanie stwierdzić czego się spodziewałam, może trochę drastycznych scen, przytłaczającej ilości opisów i nieznanych mi terminów. Po lekturze mogę nawet powiedzieć, że te czynniki miały główny wpływ na ucieczkę od tego gatunku, choć tak na prawdę nie było od czego uciekać. Autorka szybko mnie przekonała, że potrafi przekazać wiele wartościowych informacji bez przynudzania czy przeciągania, więc książce mówię jak najbardziej tak!

Fabuła

Przepracowała dwadzieścia lat jako pielęgniarka, a w tej osobistej, przejmującej książce uchyla drzwi szpitala i zdradza jego tajemnice. Prowadzi nas szpitalnymi korytarzami na rozmaite oddziały i poznaje z najbardziej niezapomnianymi pacjentami. Pójdziemy z nią pod rękę korytarzami i odwiedzimy maleńkie wcześniaki, które walczą o życie, zawieszone na granicy przetrwania dzięki sieci cewników i opiece pielęgniarek; usiądziemy pośród pacjentów onkologicznych i dowiemy się, jak na nich wpływa chemioterapia, zobaczymy z daleka, jak instrumentariuszka współtworzy łańcuch pomocy podczas operacji na otwartym sercu; staniemy z boku, gdy pielęgniarki z zatłoczonego SOR-u będą zmuszone odpierać fale pacjentów otumanionych alkoholem i narkotykami. 

O książce "Pielęgniarki" można naprawdę wiele mówić, lecz najbardziej moją uwagę przykuła sama autorka, która na co dzień obracała się w tym szpitalnym rozgardiaszu. Patrząc na to nie mogę pojąć jak wielką troskliwością, cierpliwością oraz samokontrolą bohaterka zajmowała się pacjentami. Przebywając wraz z Christie Watson wszystkie etapy kariery, widzimy czym tak naprawdę "pachnie" ten zawód. Autorka pozwala nam także poznać swoją psychikę oraz jak stara się samej sobie pomóc w trudnych sytuacjach. Szczerze mówiąc, tak naprawdę przed lekturą nie wiedziałam jak ciężkie jest pozytywne myślenie, kiedy wokół ciebie potrafią się dziać same gorsze rzeczy. 


Dla kogo

Szczerze mówiąc, polecam przeczytać tą książkę każdej osobie, czy to nastolatkowi czy dorosłej. W książce nie występują drastyczne sceny czy opisy na pięć stron, więc nie musimy się martwić ciągnącą w nieskończoność lekturą.

Podsumowując

Domyślam się, że przedstawione w tej książce pielęgniarstwo w moim kraju wygląda "ociupinkę" inaczej, lecz nie zmienia to faktu, że ten zawód zaliczam do jednych z cięższych. Niestety nie mam wpływu na to, czy ktoś jest z powołania w danej pracy, ale ta książka na pewno pokazuje, że jednak ciężka praca i zaangażowanie może zdziałać cuda. Pielęgniarki przede wszystkim nie czują się doceniane w swoim zawodzie, ani nie dostają potrzebnego im wsparcia. Zdrowie fizyczne i psychiczne, na pewno jest bardzo obciążone, tym bardziej, że wiele sytuacji potrafi pogorszyć sprawę. Reasumując, książka jak najbardziej otworzyła mi oczy na niektóre fakty, za co dziękuję.

Stale rozmyślam o śmierci. Jestem nią otoczona. I nie mogę pojąć, dlaczego okropne rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom.

Za książkę dziękuję CzytamPierwszy

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

piątek, 22 marca 2019

"Muza koszmarów" Laini Taylor

Niełatwo myśleć o jutrze, kiedy smutek osadza się na dnie żołądka niczym tłusty smar.




Tytuł: Muza koszmarów
Autor: Laini Taylor
Ocena: 9/10
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 480
Cena rynkowa: 36, 99 zł




Czytając pierwszą część "Marzyciela" byłam zachwycona, z resztą co w tym dziwnego, patrząc na to jak poruszył region czytelniczy. Niestety sięgając po drugi tom, moje wymagania wzrosły, co wiązało się z faktem, trudności zadowolenia z lektury, z drugiej strony obawiałam się pisania na siłę, przeciągania, na szczęście moje obawy po czasie zostały rozwiane. Autorka nie dość, że poradziła sobie z kontynuowaniem akcji z pierwszej części, to najwidoczniej postanowiła, pokazać nam trochę więcej z tego świata. Ale cii! Obiecuję, że więcej wam już nie powiem!

Fabuła

Lazlo i Sarai nie są już dłużej tym, czym byli. Sarai, Muza Koszmarów, dopiero odkrywa pełnię swoich możliwości, tymczasem Lazlo musi dokonać wyboru niemożliwego: ocalić życie ukochanej czy wszystkich mieszkańców Szlochu? Otwarcie zapomnianych drzwi do nowych światów zamiast odpowiedzi przynosi wiele pytań – czy bohaterowie zawsze muszą zabijać potwory, czy mogą je… ocalić?

Jak pewnie się domyślanie, tą przygodę zaczynamy na.. a nie, nie będziemy psuć pierwszej części. Mogę tylko wspomnieć, że tutaj poznamy dokładniej świat Sarai i jej przyjaciół, mianowicie skąd wziął się ich dom, a także oni sami. Na czym to wszystko polega i jak wygląda historia niektórych znanych osobistości. "Muza koszmarów" także daje nam możliwość lepszego poznania głównych bohaterów, więc można stwierdzić, że ta część potrafi rozwiązać wiele zaczętych wątków. Osobiście uważam, że to rozwiązanie jest jak najbardziej trafne. Autorka dobrze postąpiła, patrząc na to, że w "Marzycielu" każdy zapoznał się z fabułą i wiedział, czy to jest książka dla niego, w drugiej części, mógł zagłębić się w detalach oraz cechach bohaterów. Reasumując, jestem na tak!



Dla kogo

Myślę, że ta pozycja znajdzie miejsce w sercach fanów fantastyki oraz osób dopiero wchodzących w ten gatunek. Książka jest pisana lekkim piórem, więc może też śmiało polecić osobą, które przelotnie czytają w wolnej chwili.


Podsumowując 

Główni bohaterowie, jak w poprzedniej części, zachwycili mnie i jak najbardziej zachęcili do czekania na kolejne przygody (co mam nadzieje nastąpi). Lazlo nadal pozostaje moją małą miłością, choć Jem z "Diabelskich maszyn" nadal króluje na pierwszym miejscu. Jedyne co nie przypadło mi do gustu, to niektóre fragmenty, gdzie miałam wrażenie, że dostałam za duża dawkę opisów, a za małą akcji. Oczywiście wygląd zewnętrzny także nie zostawia nic do zarzucenia, jak i wewnętrzny. Książkę czyta się bardzo dobrze, czcionka była dla mnie wręcz idealna. Mówiąc, krótko i na temat, jak najbardziej polecam zapoznać się z "Muzą koszmarów" i dać porwać się w wir przygody.


Czuł się jak przetarty sznur, który może lada chwila pęknąć, ale tak po prawdzie trwało to już całe lata i jakoś nie pękł. Trzymał się jeszcze na tych paru niteczkach, które najwyraźniej wykonano z mocnego materiału.

Za książkę dziękuję CzytamPierwszy

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

środa, 20 marca 2019

"Drogi Evanie Hansenie" Val Emmich

Jeśli będziesz wybierał najłatwiejszą drogę, w końcu stracisz kierunek i skończysz w miejscu, w którym nie chciałbyś się znaleźć. I nie będziesz miał pojęcia, jak wrócić do domu.

Pierwsze co napiszę to, że "Drogi Evanie Hansenie" dostaje ode mnie tytuł książki, która mnie pozytywnie zaskoczyła. Drugie to fakt, że Val Emmich nie podaje nam na tacy radosnej opowieści, posłodzonej piękną codziennością i naprawiającej gorszy dzień. Główny bohater zmaga się z wieloma problemami, które możemy spotkać lub spotkaliśmy na swojej drodze. Zaistnienie na kartkach historii, prawdziwa przyjaźń i miłość oraz znalezienie tego środowiska, do którego pasuje nasz charakter, to tylko wierzchołek góry lodowej, która przygniata pierś Evana.
Wszystko zaczyna się od pisania listów do samego siebie. Rezultatem miało być podniesienie na duchu jak i nabranie pewności siebie. Jak pewnie się domyślacie, list wpadł w niepowołane ręce. Connor, brany jako szkolny buntownik, po czasie popełnia samobójstwo, a znaleziony w jego kieszeni list powoduje wzięcie Evana jako jego najlepszego przyjaciela. Niestety, tutaj zaczyna się pajęczyna kłamstw i niedomówień, które głównie są skutkiem ochoty znalezienia przez Evana swojego upragnionego miejsca. 
Patrząc na całokształt, mogę śmiało stwierdzić, że książka wyróżnia się oryginalnością. Gdy pierwszy raz spojrzałam na opis, byłam lekko zmieszana widząc, że opowieść jest zaczerpnięta z musicalu. Bałam się okrojonej wersji i niepotrzebnie ciągnącej się akcji, a może też moim brakiem wiedzy. Na szczęście początkowa wersja książki nie ma wpływu na wersje papierową, więc można spokojnie po nią sięgać. 
Sama fabuła bardzo mi się spodobała, ponieważ sama posiadałam niektóre problemy co bohater, więc czułam się w pewnym stopniu z nim powiązana. Sam fakt poruszenia niektórych tematów, uważam za wartościowy, więc tym bardziej polecam zapoznać się z tą pozycją. Mówiąc o głównym bohaterze, mam problem określić czy oceniam go negatywnie czy pozytywnie. Z jednej strony jego zachowanie potrafiło mnie irytować i nie mogłam go pojąć, z drugiej strony, jest to chłopak szukający swojego miejsca, zrozumienia oraz upragnionej miłości. Patrząc na tą sytuację sama nie jestem w stanie stwierdzić jak bym postąpiła, więc tą opinie zostawiam wam. 
Mówiąc krótko i na temat, książka potrafi zaciekawić, przedstawić i pomóc zrozumieć niektóre problemy oraz postawić nas na miejscu rozbitka, usiłującego znów złożyć wszystko w całość. 

Bycie nieodważnym jest równie łatwe co oddychanie.

Za książką dziękuje CzytamPierwszy


Książka w zestawie --> http://bit.ly/2AXQ43q