sobota, 10 lutego 2018

"Pocałunek zdrajcy" Erin Beaty

Po książkę sięgnęłam będąc w publicznej bibliotece. Wiele razy przewinęła mi się na Instagramie, lecz nie widziałam tam wielu pozytywnych recenzji. Oceniano ją jako książkę przeciętną, nie wzbudzającą emocji, więc sięgając po nią niekoniecznie byłam pozytywnie nastawiona. Początek oczywiście nie był porywający, bohaterka w wieku 12 lat straciła ojca, a przed nim matkę. Trafiła do domu ciotki, gdzie spędziła resztę swego dzieciństwa. Dziewczyna z trudnym charakterem, nauczona chodzić po drzewach, spędzać czas na świeżym powietrzu a zwłaszcza w blasku słońca, co było skandalicznym zachowaniem dla młodej damy. Zwłaszcza dla damy, która powinna szukać odpowiedniego męża.
Z drugiej strony początek łagodnie wprowadza nas w średniowieczny świat, nie zostajemy na starcie ogłuszeni dużą ilością informacji. Autorka wkłada starania w ukazanie nam perspektywy życia swatki i jej asystentki, jak i pola strategi, przewidywania ruchów przeciwnika. Książka na dobre zaczyna się rozkręcać, gdy te dwie główne perspektywy łączą się w jedną. Stają się przodownikami lektury. Ash (na początku książki woźnica) intryguje nas swoją postacią. Osobiście cały czas potrafiłam go podejrzewać o wszystkie złe uczynki z powodu tytułu książki. W połowie przypadków moje przypuszczenia okazywały się prawdą, lecz potrafiono mnie także zaskoczyć. Nie ukrywając Erin Beaty manipulowała moimi myślami, zrzucała je co rusz na inny tor, lecz nigdy nie czułam się zagubiona. Wiedziałam co dzieje się i mogłam spokojnie wszystko oceniać swoim okiem.
Przechodząc do ukochanej postaci, mogę śmiało stwierdzić, że stał się nią Charlie. Dziewięcioletni chłopiec, pomagał damą w noszeniu ich skrzyń, zajmował się końmi. Nie widzimy go za często w początkowej fazie książki, lecz gdy się pojawia od razu otacza nas jego urok młodego chłopca. Charlie charakteryzuje się ogromną zaradnością, co możemy tłumaczyć faktem, że jest on bratem głównego dowodzącego transportem pań.  Postać poznajemy doszczętnie gdy Sage usiłuje wyciągnąć od chłopca informacje odnośnie Ash'a. Widzimy jego ufność, ale i także przebiegłość. Zręcznie omija informacje, które zakazano mu przekazywać dalej. Osobiście wypatrywałam tej postaci przez większość książki.
Wbrew pozorom książkę pochłonęłam w jeden dzień. Lektura jest przyjemna w czytaniu, brak zakręconej fabuły jak i dużej ilości bohaterów. Książka z każda swoją stroną zachęca nas do dalszej lektury, intrygujące są losy bohaterów. Główne postacie pojawiają się nam na każdej stronie, czego jak najbardziej łakniemy. Wyjątkiem jest przejaw tzw. "czarnego charakteru", który wzbudza w nas poczucie nadchodzącego kataklizmu. Widzimy wiele wątków, zaczynając od rodzinnego ciepła, kończąc na złych decyzjach, co wszystko na samym końcu łączy się w spójną całość. Wygląd książki także nie wzbudza zastrzeżeń. Czcionka nie utrudnia nam czytania, jest idealnej wielkości.
Reasumując, książkę jak najbardziej polecam miłośnikom olbrzymich sukien, żołnierzy usiłujących wykonywać powierzone im zadania oraz uczuć, które nie mogą zostać zatwierdzone przez przysięgę małżeńską.

Książkę można zdobyć na stronie czytampierwszy.pl! Miłej lektury!

wtorek, 6 lutego 2018

"Krystyno, nie denerwuj matki" Michalina Grzesiak

Książka Michaliny jest jak na mnie jest nietypową kategorią. Osoba siedząca w fantasy nagle przerzuciła się na macierzyństwo, dorosłość, prowadzenie rodziny. Fakt nie do uwierzenia.
Aczkolwiek zaintrygowała mnie sama autorka, prowadząc swojego instagrama. Nie mogłam się nasłuchać jaki dystans oraz niezwykłe podejście posiada do życia codziennego czy dzieci. Skończyło się na tym, że odwiedziłam Biedronkę (plotki, ploteczki o promocjach) i rozpoczęłam lekturę.
Jak wspomniałam wcześniej widzimy życie codzienne Michaliny, zalety i wady prowadzenia rodziny. Brzmi nudno? A skądże!  Autorka nie pozwala nam się nudzić, czy zasnąć. Książka nie opisuje konkretnej sytuacji, skaczemy pomiędzy wydarzeniami, datami co według mnie jest urozmaiceniem.
Wszystko rozpoczyna się od tytułowej "Krysi", maleństwa, które rośnie w brzuchu Michaliny. Poznajemy ją od samego początku jej istnienia, dosłownie od samego początku. Autorka opowiada nam jak przebiegała jej ciąże, nastroje, zabicie męża... znaczy, plany jego zabicia. A wszystko opowiadane z dużą dawką dobrego humoru i młodzieżowego słownictwa. Urozmaiceniem przygód są rysunki, pojawiające się średnio co 5 stron.
Czytając książkę możemy dokładnie wyczuć emocje, które w tamtym czasie kierowały autorką. Osobiście sam fakt narodzin przestał mi się kojarzyć tylko i wyłącznie z bólem, ale i radością nowo narodzonego dziecka. Czytając potrafiłam nie raz się cofać w opowieści aby przeżyć jeszcze raz niektóre chwile, byłam zachwycona przesyłanymi mi uczuciami i spostrzeżeniami. Rozterki, które spotykały autorkę wydają się nam tak oczywiste, lecz nie przyznajemy się do nich na co dzień.
Następnym punktem w tej książce jest dla mnie rodzina, a mianowicie trzymanie jej w jednej całości. Michalina nie boi się napisać, że poszło coś źle w jej życiu. Widzimy kiedy okazuje swoją złość, błędy popełniane na co dzień, rozterki, które towarzyszą nam przy maleństwu ( a zwłaszcza przy pierwszym dziecku). Oczywiście dostrzegamy także i te dobre decyzje, chwile szczęścia, czy śmieszne sytuacje, których jest multum.
W swojej opinii załączyłam tylko mały zalążek tego co znajdziemy w tej książce. Osobiście jak najbardziej ją polecam, ponieważ jest warto dowiedzieć się niektórych spraw posiadając OLBRZYMI DYSTANS do rzeczywistości.

"-Cześć, Krysiu, tu Mama-Posmyrałam napuchnięte, zamknięte powieki dziewczynki.- Kocham Cię, Istoto."

  • lubimy czytać -> http://lubimyczytac.pl/profil/364096/zarwananoc
  • instagram -> https://www.instagram.com/zarwananoc/