piątek, 22 marca 2019

"Muza koszmarów" Laini Taylor

Niełatwo myśleć o jutrze, kiedy smutek osadza się na dnie żołądka niczym tłusty smar.




Tytuł: Muza koszmarów
Autor: Laini Taylor
Ocena: 9/10
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 480
Cena rynkowa: 36, 99 zł




Czytając pierwszą część "Marzyciela" byłam zachwycona, z resztą co w tym dziwnego, patrząc na to jak poruszył region czytelniczy. Niestety sięgając po drugi tom, moje wymagania wzrosły, co wiązało się z faktem, trudności zadowolenia z lektury, z drugiej strony obawiałam się pisania na siłę, przeciągania, na szczęście moje obawy po czasie zostały rozwiane. Autorka nie dość, że poradziła sobie z kontynuowaniem akcji z pierwszej części, to najwidoczniej postanowiła, pokazać nam trochę więcej z tego świata. Ale cii! Obiecuję, że więcej wam już nie powiem!

Fabuła

Lazlo i Sarai nie są już dłużej tym, czym byli. Sarai, Muza Koszmarów, dopiero odkrywa pełnię swoich możliwości, tymczasem Lazlo musi dokonać wyboru niemożliwego: ocalić życie ukochanej czy wszystkich mieszkańców Szlochu? Otwarcie zapomnianych drzwi do nowych światów zamiast odpowiedzi przynosi wiele pytań – czy bohaterowie zawsze muszą zabijać potwory, czy mogą je… ocalić?

Jak pewnie się domyślanie, tą przygodę zaczynamy na.. a nie, nie będziemy psuć pierwszej części. Mogę tylko wspomnieć, że tutaj poznamy dokładniej świat Sarai i jej przyjaciół, mianowicie skąd wziął się ich dom, a także oni sami. Na czym to wszystko polega i jak wygląda historia niektórych znanych osobistości. "Muza koszmarów" także daje nam możliwość lepszego poznania głównych bohaterów, więc można stwierdzić, że ta część potrafi rozwiązać wiele zaczętych wątków. Osobiście uważam, że to rozwiązanie jest jak najbardziej trafne. Autorka dobrze postąpiła, patrząc na to, że w "Marzycielu" każdy zapoznał się z fabułą i wiedział, czy to jest książka dla niego, w drugiej części, mógł zagłębić się w detalach oraz cechach bohaterów. Reasumując, jestem na tak!



Dla kogo

Myślę, że ta pozycja znajdzie miejsce w sercach fanów fantastyki oraz osób dopiero wchodzących w ten gatunek. Książka jest pisana lekkim piórem, więc może też śmiało polecić osobą, które przelotnie czytają w wolnej chwili.


Podsumowując 

Główni bohaterowie, jak w poprzedniej części, zachwycili mnie i jak najbardziej zachęcili do czekania na kolejne przygody (co mam nadzieje nastąpi). Lazlo nadal pozostaje moją małą miłością, choć Jem z "Diabelskich maszyn" nadal króluje na pierwszym miejscu. Jedyne co nie przypadło mi do gustu, to niektóre fragmenty, gdzie miałam wrażenie, że dostałam za duża dawkę opisów, a za małą akcji. Oczywiście wygląd zewnętrzny także nie zostawia nic do zarzucenia, jak i wewnętrzny. Książkę czyta się bardzo dobrze, czcionka była dla mnie wręcz idealna. Mówiąc, krótko i na temat, jak najbardziej polecam zapoznać się z "Muzą koszmarów" i dać porwać się w wir przygody.


Czuł się jak przetarty sznur, który może lada chwila pęknąć, ale tak po prawdzie trwało to już całe lata i jakoś nie pękł. Trzymał się jeszcze na tych paru niteczkach, które najwyraźniej wykonano z mocnego materiału.

Za książkę dziękuję CzytamPierwszy

Czytam i recenzujÄ™ na CzytamPierwszy.pl

2 komentarze:

  1. Myślę, że "Muza" trochę się różni od "Marzyciela" sposobem prowadzenia fabuły - tu po prostu więcej się dzieje, nie ma tez tej baśniowości, co w pierwszym tomie. Niemniej naprawdę dobra książka, przyznaję, że nie spodziewałam się tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :) Chociaż mam mały ból do autorki, że zmieniła ten klimat :(

      Usuń